Kiedy po raz pierwszy rozpoczęłyśmy naszą pielgrzymkę ku zdrowszym życiu, szybko zrozumiałyśmy, że musimy zrobić z tego zabawę i przyjemność, aby ten nowy styl życia przetrwał próbę czasu. Siedząc w pizzerii zdecydowałyśmy się zacząć od upewnienia się, że codziennie otrzymujemy duże ilości składników odżywczych w postaci surowych warzyw. Uścisnęłyśmy sobie dłoń. Jeśli zastanawiasz się nad zmianą nawyków żywieniowych, staraj się nie skupiać się na wszystkich rzeczach, które musisz wykluczyć z diety. Skoncentruj się na tych, które warto do niej dodać.
Test windy: w twojej okrężnicy znajdują się setki miliardów bakterii, które tworzą florę bakteryjną jelita. Można podzielić je na dwie grupy: dobrą i złą. Wiele dobrych bakterii oznacza silną i zdrową florę jelit, która skutecznie chroni cię przed zapaleniem i chroniczną chorobą. Jeśli te słowa brzmią jak bzdety, pomyśl o tym, że w jelicie grubym znajduje się około 70 do 80 procent układu odpornościowego organizmu. Dość logiczne, prawda?
Czy powinieneś spróbować ułatwić życie swoim dobrym bakteriom? Odpowiedź brzmi: tak. I robisz to, jedząc dużo błonnika roślinnego. A po polsku: kiedy objadasz się warzywami. Szwedzka Krajowa Administracja ds. Żywności zaleca ich spożycie w ilości 500 gramów dziennie, cel do którego nam daleko. Niektórzy naukowcy twierdzą, że możesz skorzystać na jedzeniu warzyw i owoców w jeszcze większych ilościach.
Ostatnio Imperial College London opublikował badanie, które pokazało, że dzienne spożycie 800 gramów owoców i warzyw może zapobiec ryzyku przedwczesnej śmierci. Wyniki wykazały korzyści płynące z dziennego spożycia nawet 200 gramów owoców i warzyw, ale im bliżej do 800 gram, tym lepiej.
Niestety, nadal nie wiemy, czy spożycie dawki warzyw i owoców większej niż 800 gram dziennie jeszcze bardziej zmniejszyłoby ryzyko. Ale to nie znaczy, że powinieneś się martwić, jeśli, tak jak i my, jesz więcej tych produktów. Wręcz przeciwnie, skoro zdrowy rozsądek mówi, że wyższe spożycie powinno prowadzić do większych korzyści.
Krótko po tym, jak założyliśmy nasz blog, założyłyśmy nasze cekinowe sukienki (to był Sylwester) i obiecałyśmy dodać do naszej codzienności duży zielony koktajl. Minęły już dwa lata, a my nie złamałyśmy naszego noworocznego postanowienia.
Mówiłyśmy, że zielone smoothie smakuje jak świeża trawa, ale teraz je kochamy. To prawdopodobnie jedyna rzecz, która się zmieniła. Każdego dnia wkładamy do blendera różne warzywa, dodajemy wodę i wciskamy przycisk “start”. Jeśli stawiasz pierwsze kroki w świecie zielonych koktajli, sugerujemy zacząć od tego – groszkowozielone smoothie Kebnekaise z naszej książki.
Smoothie Kebnekaise
(2 porcje)
1 średni bukiet buraka liściowego (lub zielonych liści twojego wyboru)
1 mała kępka szpinaka typu baby
1 ogórek
1 cytryna
Kawałek świeżego imbiru
2 łodygi selera
1 awokado
0,5-1 szklanki wody
Miksuj, aż uzyskasz idealnie gładkie smoothie. Dodaj jedną łyżkę oleju kokosowego. Poczuj jak zielony chlorofil wnika w twoje komórki.
Będzie nam bardzo miło, jeśli polubisz nas na Facebooku lub Instagramie. Pierwszą książkę naszego autorstwa kupisz tutaj, a Synbiotic15 profesora Bengmarka – tutaj.